poniedziałek, 26 września 2016

Zmiany, zmiany, zmiany...

Witajcie Kochani!!

Oj, bardzo długo mnie nie było... 
Spędziłam najaktywniejsze wakacje w życiu (nie licząc etapu budowy domów). 
I przyszedł wrzesień... potem połowa września i... ten straszny dzień...

 Ale po kolei:
przez 19 lat miałam w domu fajnego osobnika, który nie dawno zdał jeden z najważniejszych egzaminów w życiu.


Na wymarzone studia dostał się bez problemu, stancję również szybko udało się znaleźć,
 wiec wrzesień upłynął na przygotowaniach "dziecka" do wyjazdu z prowincji w wielki świat.

Organizowanie kolejnego "domu" sprawiło, że nie było  wiele czasu na myślenie...

I nadszedł ten STRASZNY DZIEŃ, kiedy to zapakowanym po brzegi samochodem wywieźliśmy syna do wielkiego miasta.
Zakończył się pewien okres jego i naszego życia.

Okropne uczucie...
Czuje się bardzo stara. Dokładnie pamiętam swoją "wyprawę" w wielki świat..., to przecież było tak niedawno!!!

A teraz, no cóż....w domu została licealistka, zagubiony kot i pies.

Każdą wolną chwilę spędzam na rowerze, żeby nie myśleć, żeby przewietrzyć głowę i cieszyć się... 

pozdrawiam serdecznie
Kasia